14 lipca 2017

Dopóki cię nie zdobędę - Samantha Hayes


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 456
Pierwsze wydanie: 2013
Polska premiera: 2013

Po przeczytaniu poprawnych, ale mało zaskakujących i emocjonujących powieści Mankella i Gerrtisen, zapragnęłam poznać historię z wątkiem kryminalnym, która porwie mnie od pierwszej strony, skłoni do przemyśleń nad ludzką naturą oraz na długo zapadnie w pamięć. Wybrałam książkę Samanthy Hayes w przeświadczeniu, że jest to jednotomowa opowieść, mająca zadatki na lekturę wybijającą się ponad przeciętny poziom. Jeden rzut oka na Goodreads sprawił, że musiałam zweryfikować opinię, ponieważ Dopóki cię nie zdobędę to pierwszy tom serii. Nieświadomie rozpoczęłam kolejny cykl, na dodatek nietłumaczony już na język polski, co nie nastroiło mnie pozytywnie. Na szczęście zaangażowałam się w historię niemal natychmiast, więc czytałam dalej, podsycając nadzieję, że oto wreszcie trafiłam na utwór naprawdę godny polecenia.

Podobno w życiu nigdy nie można mieć wszystkiego, ale trudno w to uwierzyć, patrząc na osoby takie jak Claudia Morgan-Brown. Kobieta ma kochającą rodzinę, niebawem urodzi dziecko, wykonuje ważny zawód, nie narzeka na zdrowie i nie musi martwić się o finanse. Jedyną troską spędzającą jej sen z powiek jest brak kogoś do pomocy w opiece nad pięcioletnimi bliźniakami oraz maleństwem, które za kilka tygodni dołączy do rodziny. W tej sytuacji rozwiązaniem wydaje się zatrudnienie niani, dlatego wkrótce do domu Claudii i Jamesa wprowadza się Zoe Harper. Kobieta ma świetne referencje, dzieci polubiły ją już pierwszego dnia, ale Claudia nie może do końca zaufać nowej opiekunce. Początkowo niepokoją ją jedynie drobne szczegóły, które łatwo można zbagatelizować, jednak z czasem bohaterka nabiera przeświadczenia, że niania nie jest tym, za kogo się podaje. 

Jestem przekonana, że po przeczytaniu opisu fabuły macie w głowie gotowy scenariusz rozgrywających się wydarzeń i być może sądzicie, że Samantha Hayes stworzyła przewidywalną i schematyczną historię. Przyznam, że po lekturze kilkudziesięciu pierwszych stron sama podejrzewałam, że po raz kolejny wybrałam przeciętną książkę, która niczym szczególnym mnie nie zaskoczy. Otóż, myliłam się i to bardzo, ponieważ autorka poszła w zupełnie inną stronę niż sugeruje wprowadzenie. Naturalnie akcja koncentruje się na zagadnieniach takich jak obsesyjne pragnienie dziecka, konflikty w rodzinie oraz sekrety, które nigdy nie powinny wyjść na jaw, jednak wszystkie te elementy zostały połączone w dość niecodzienną całość. Dla mnie lektura była wyczekiwanym powiewem świeżości wśród morza bliźniaczo podobnych do siebie kryminałów i thrillerów. Mimo tego nie czytałam dzieła Hayes bezkrytycznie, dostrzegając, że finałowa niespodzianka jest nieco przerysowana, a tym samym trudna do przyjęcia bez pewnych zastrzeżeń. Pisarka wyjaśnia wszystkie wątki, podaje wiarygodne wytłumaczenie, ale mam wrażenie, że całość może być aż nazbyt nieoczekiwana dla czytelników ceniących sobie żelazną logikę. 

Dopóki Cię nie zdobędę cechuje się dopracowanymi charakterystykami postaci oraz dobrze nakreśloną atmosferą niepokoju otaczającą bohaterki. Lubię w thrillerach to trudne do zdefiniowanie poczucie zagrożenia i świadomość, że zapewne lada moment wydarzy się coś niebezpiecznego, szokującego, co znacząco wpłynie na losy protagonistów. U Hayes dostałam właśnie tę gęstą atmosferę podsycaną przez narrację śledzącą poczynania trzech postaci. Autorce udało się zamaskować prawdziwe intencje zarówno Claudii, jak i Zoe, chociaż punktem wyjścia jest sytuacja, w której w życie szczęśliwej i pewnej siebie Claudii, wkracza niebudząca zaufania opiekunka. Obie kobiety coś ukrywają, obie podejrzewają się wzajemnie o niecne zamiary, ale naprawdę trudno domyślić się, o co w tym wszystkim chodzi. Oliwy do ognia dodaje także śledztwo prowadzone przez detektyw inspektor Lorraine Fisher oraz jej męża Adama Scotta w sprawie śmierci ciężarnej kobiety zamordowanej we własnym mieszkaniu. 

Wątek kryminalny został poprowadzony poprawnie, chociaż pisarka przedstawiła pracę policji w uproszczony sposób. Ani Lorraine, ani Adam nie zdają sprawozdań z dochodzenia przełożonym, na komendzie pokazują się rzadko, a ich głównym zadaniem jest rozmowa z podejrzanymi, ewentualnymi świadkami oraz innymi osobami zamieszanymi w sprawę. Niemniej nie mam o to pretensji, ponieważ powieść nie jest typowym kryminałem, a raczej thrillerem psychologicznym z dość szczegółowo zarysowaną warstwą obyczajową. Z tego względu częściej mogłam czytać o małżeńskich kłopotach detektywów oraz trudnych relacjach z dorastającymi córkami niż o szczegółach dotyczących śledztwa. Mimo tego rozwiązanie zagadki nie jest oczywiste, a towarzyszenie bohaterom w przesłuchaniach pomogło mi bardziej zaangażować się w fabułę. Inspektorzy spotykają przeróżne osoby i w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że każda z nich może być bezwzględnym zabójcą. Podejrzewałam tchórzliwego wykładowcę akademickiego, patologicznego partnera ofiary, kobiety uczęszczające do szkoły rodzenia czy ekscentryczną artystkę projektującą biżuterię. Wszyscy mogli być winni, więc z zaciekawieniem przyglądałam się rozwojowi wydarzeń, by na końcu i tak dać się zaskoczyć. 

Samantha Hayes skupiła się na kobiecych postaciach, zostawiając mężczyzn na uboczu. Mąż Claudii to wieczny nieobecny, niby kochający partner i troskliwy ojciec, ale ciągle zajęty pracą i związanymi z nią wyjazdami. Adam Scott również nie wysuwa się na pierwszy plan, a jeśli już autorka zwraca na niego uwagę to najczęściej robi to w celu uwypuklenia konfliktu pomiędzy małżonkami. Podobną rolę odgrywają mężczyźni związani z ofiarą morderstwa, przez co odczuwam lekki niedosyt, ponieważ pisarka potrafi zbudować ciekawych bohaterów i zaangażować czytelnika w ich losy, więc szkoda, że nie poświęciła więcej miejsca na ukazanie męskich postaci. W powieści istotny kontekst stanowi także chęć posiadania dzieci. Obsesyjne wręcz pragnienie urodzenia i wychowywania własnego potomstwa potrafi doprowadzić do szaleństwa, zatruć życie, sprowadzić myśli do tej jednej kwestii i sprawić, że wszystko inne przestaje być ważne. Moim zdaniem autorka wiarygodnie odmalowała moment, w którym granica zostaje przekroczona i chęć urodzenia zamienia się w niebezpieczną, palącą żądzę i konieczność zdobycia dziecka za wszelką cenę. 

Dopóki Cię nie zdobędę uważam za porządny thriller odznaczający się dynamicznym rozwojem akcji, dobrze zarysowanymi bohaterami oraz nietuzinkowym zakończeniem. Hayes nie ustrzegła się drobnych błędów i jej powieść nie wywarła na mnie oszałamiającego wrażenia, ale mimo tego czuję się usatysfakcjonowana. Ciekawie było także obserwować małżonków zaangażowanych w rozwikłanie tej samej sprawy, ponieważ zazwyczaj autorzy kryminałów pokazują rodzące się związki lub wręcz przeciwnie – portretują protagonistów zniszczonych przez nieudane życie osobiste. W tym przypadku czytelnik ma szansę podejrzeć długoletnią relację i zobaczyć jak funkcjonuje para, która przenosi problemy zawodowe do domu, usiłując pogodzić obowiązki policjanta z wyzwaniami rodzicielstwa oraz kryzysem dotykającym ich rodzinę. Z pewnością wrócę jeszcze do twórczości Samanthy Hayes, ale żałuję, że jej książki nie są już wspierane przez wydawnictwo, ponieważ dostrzegam w pisarce spory potencjał. 

Ocena: 4.5 / 6

Cykl DCI Lorraine Fisher:

2. What You Left Behind
3. You Belong To Me

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz